W tamtym roku z zachwytem obserwowałam ich blogową akcję, a w tym roku postanowiłam się przyłączyć. Kupiłam manadrynki, świeczki, sznurek i tasiemki - nie miałam jeszcze koncepcji i nie wiedziałam co z tego wyjdzie, ale cieszyłam się na nowe wyzwanie dla dziewczynek. Wszystko było gotowe do piątkowej zabawy. Wyszłam tylko na chwilkę do sklepu po jakiś drobiazg, a po powrocie zastałam moją rodzinkę skupioną nad górką mandarynkowych skórek.
- Gdzie mandarynki - pytam ze ściśniętym gardłem.
- W brzuszku mamusiu - odpowiada szczęśliwe dziecko, całe w mandarynkowym soku.
...no cóż, podobno życie pisze najlepsze scenariusze.
Z ostatniej mandarynki wyszło takie coś.
Też było zabawnie, kropkom najbardziej podobało się zdmuchiwanie świeczki ... wielokrotne:) na wycinanie kształtów są jeszcze za małe... ale cel osiągnięty - narodziła się nowa rodzinna tradycja, bo za rok na pewno to powtórzę, kupię więcej mandarynek, przemyślę wcześniej koncepcję i zaangażuję tatę kropek :)
A w tym roku to kolejny pomysł na zabawę z bliźniakami, a do tego fajna ozdoba świątecznego domu.
Polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz