Na codziennym spacerze po parku słyszę nagle "cześć, moja przyjaciółko wrono" i ta przyjacióka towarzyszy nam przez kilka dni, choć nie każda wrona jest przyjaciółką - wybór odpowiedniej jest dla mnie wciąż tajemnicą. Dzisiaj nieokiełznaną dawką czułości został obdarzony arbuz! Zwykły arbuz przyniesiony ze slepu w jednej chwili stał się pępiem świata, został z troską zawinięty w najlepszy kocyk (żeby nie było mu zimno oczywiście) i okryty tysiącem słodkich całusków. A siniakowi na głowie winny jest stół, który niewiadomo dlaczego znalazł się na drodze. Na moje spontaniczne"oj, boli!?!" słyszę odpowiedź "Nie przesadzaj mamo, czasami tak się dzieje ..." Cudowna umiejętność czerpania radości z najmniejszych niespodzianek życia i momentalne zapominanie o smutkach.
![]() |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz